Daniel Roland Sobota
Przyczynki do metafizyki dendrycznej
wykład performatywny (fragment), 2015
wykład performatywny (fragment), 2015
wideo: Anna Gałecka
Przyczynki do metafizyki dendrycznej
wykład performatywny, 2015
foto: Anna Gałecka, Łukasz Gruszczyński, Eryk Pilarski
Daniel
Roland Sobota
Przyczynki
do metafizyki dendrycznej
Wielu ludzi ma w
głowie posadzone drzewo (…)
G.
Delleuze, F. Guattari, Kłącze,
s.
230.
(tłum. B. Banasiak)
Drzewo
jest.
Od tego faktu zaczyna się każda dendryczna opowieść. I dlatego
może być
po
drzewie...
Jest i nie jest – o tym mówi filozofia. „Gdzie w drzewie, w nim
albo poza nim tkwi to, co nazywa »jest«?” – pyta Heidegger [8,
116]. W przeciwieństwie do wszelkich innych rodzajów wiedzy i
umiejętności dla filozofii tylko to jedno jest ważne: istnienie –
że jest, a nie nie jest. Chociaż może nie być i nie było i nie
będzie kiedyś, przez chwile, przez moment, teraz jest i może być.
Trwające w istnieniu, opasane nicością, dźwigające siebie ku
sobie – mimo wszystko i mimo niczego jest. To prawdziwy cud, który
jedynie miłość jest w stanie odsłonić i uszanować. Jak mawiał
św. Bonawentura, non
est perfecta cognitio sine dilectione.
Miłość, od której
filozofia jako „umiłowanie mądrości” przyjęła nazwę,
oddając jej pokłon w geście pytania o istnienie i niestnienie.
Albowiem niczym cień drzewa wzrasta i towarzyszy istnieniu
nieistnienie. Tylko połączeni eucharystią istnienia kochankowie
znają smak rozstania i śmierci – Filemon i Baucis, którzy
ugościli Zeusa i Hermesa, zostali w nagrodę po śmierci zamienieni
w dąb i lipę. Tymczasem profan idzie dalej, szukając tego, co
interesujące i ciekawe. Wokół czego inni przechodzą obojętnie,
co nie staje się przedmiotem ich pytań ani troski, dla filozofa
jest korzeniem i koroną wszelkich jego usiłowań. Istnienie, które
nie daje się zobaczyć okiem ani usłyszeć uchem, którego nie
można sprzedać, nabyć, oddać ani pożyczyć, dla filozofującego
jest prawdziwym skarbem.
Jeśli
– jak powiadają Delleuze i Guattari – „drzewo narzuca
czasownik »być«” [6, 237], to
filozofujący są
kochankami drzew.
W
wielu przekazach drzewa uchodziły za źródło oświecenia i wiedzy.
Zarówno drzewo, jak i człowiek dążą do światła. W Edenie rosło
drzewo poznania dobra i zła, z którego Adam zjadł owoc. Solon był
znawcą drzew (3
Ks.
Król.
4, 33), Budda doznał oświecenia pod drzewem Bodhi. Zeus był na
Krecie przedstawiany jako młody bóg siedzący na drzewie z kogutem
w dłoni. Nazywani selloj
kapłani najstarszej wyroczni greckiej, znajdującej się w Dodonie,
w świętym gaju dębowym Zeusa, wieszczyli na podstawie szumu liści
lub mis zawieszanych na drzewach. W Fajdrosie
Sokrates
filozofuje o sensie miłości pod wysokim i rozłożystym jaworem,
rosnącym nad brzegiem Ilissu, spod którego biło źródło.
Największa szkoła filozoficzna wszechczasów, Platońska Akademia,
założona została w platanowym gaju Akademosa. Podobnie
Arystotelesowskie Liceum powstało w ogrodzie Apollina Likejosa, a
filozofowie epikurejscy spotykali się w Ogrodzie (kepos)
usytuowanym
między Stoą i Akademią.
Filozofujący
są prawdziwymi arborystami i drzewaczami – strażnikami i
pasterzami drzew. […]
Czynią
świadomie to, co inny tylko praktykują bezwiednie. „To dziwne –
powiada Delleuze i Guattari – jak dalece drzewo opanowało
zachodnią rzeczywistość i całą myśl zachodnią, od botaniki do
biologii, anatomię, ale także gnoseologię, teologię, ontologię,
całą filozofię (…)” [6, 232]. Myśleniem tym rządzi zasada
jedności, porządku, homogeniczności, symetrii, odbicia,
hierarchii. Tradycyjne myślenie ma strukturę drzewa. Z jednej
strony, idąc wciąż jedną, główną drogą, tzn. myśląc wciąż
jedną i tę samą myśl (Heidegger), która miejscami rozgałęzia
się w system bocznych, mniejszych i cieńszych gałęzi, myśl
filozoficzna zmierza w stronę światła-prawdy (fototropizm), z
drugiej – za pomocą struktury jednego korzenia głównego i jego
odnóg (system palowy) próbuje się wczepić w glebę, zakorzenić z
gruncie, umocnić w podstawie (geotropizm). I mimo że istnieją
pewne przesłanki uprawdopodabniające przekonanie, iż to tradycyjne
myślenie dendryczne czy też radykalne (radix)
ustąpiło dziś myśleniu rizomatycznemu (kłącze), filozofia wciąż
pozostaje we władaniu zasady roślinnej. To ona organizuje dyskurs
filozoficzny. […]
Drzewo
jest (Il
y a un arbre, Es gibt einen Baum).
Czy raczej: Istnieje Drzewo czy też Jedno Drzewo – jakby niczego
innego nie było, tylko Drzewo, które jest i które owocuje
istnieniem. Drzewo jest ucieleśnieniem jedności i jedyności. Choć
drzewa stoją w lesie, las – niczym tłum, ciżba i motłoch w
stosunku do tego, co jedyne – jest przeciwieństwem drzewa.
Il
y a un arbre.
Jeśli
il y a –
jak chce Levinas – nazywa pierwotny, anonimowy stan istnienia
charakterystyczny dla żywiołów, to wyrażone zdanie stanowi wyraz
najbardziej metafizycznej myśli dotyczącej stosunki istnienia do
rzeczy.
W
tradycji Dalekiego Wschodu do żywiołów ziemi, ognia, wody i
powietrza dodawano również drzewo. Drzewo może być traktowane
jako surowiec, jako materiał do obróbki. Jednak między drzewem a
pozostałymi żywiołami istnieje radykalna różnica. Polega ona na
różnicy wzajemnego stosunku: między żywiołami a drzewem istnieje
relacja pokarmowa, która stanowi pierwszą konkretyzację tzw.
różnicy ontologicznej (Heidegger). […]
W
języku francuskim zaimek przysłowny ‘y’
wskazuje
miejsce („tam”). Drzewo jest ściśle związane z topografią. W
wielu kulturach i wyobrażeniach religijnych mowa jest o Kosmicznym
Drzewie, Drzewie Świata (arbor
mundi).
Drzewo przedstawiane jest jako obraz istnienia całości bytu (imago
mundi).
Było ono często kojarzone z osią świata (axis
mundi),
centralnym miejscem uniwersum, świętym miejscem kultu [19, 94-97].
Jak choćby znane z mitologii nordyckiej drzewo Yggdrasil
(„rumak Ygga”), wiecznie zielony jesion, w koronie którego
spoczywały światy, mieszkały święte zwierzęta, a trzy korzenie
sięgały daleko w głąb Ziemi – w krainę umarłych. Było to
drzewo Odyna – jednookiego boga wojny, magii, natchnienia i
zmarłych – na którym poświęcił się on samemu sobie, wieszając
się na dziewięć dni i ucząc się w tym czasie magicznych pieśni
i run. Drzewo Kosmiczne łączy różne, walczące z sobą wymiary
świata: podtrzymuje Niebo, niesie Ziemię, stanowi mieszkanie
Zwierząt, Bogów i Ludzi. Mediacja między nimi odbywa się po
drzewie,
po którym poróżnieni wychodzą sobie na spotkanie. Dlatego Drzewo
jest Wehikułem i Drogą. Dosłownie: drogą w przestrzeni i drogą,
na której mija czas. Gdy późny Heidegger mówi o czwórni świata,
która rozgrywa się w rzeczy jako światowanie świata, myśli w
istocie tę samą myśl, którą dawni snuli o Kosmicznym Drzewie.
Ponieważ drzewo ma zwierciadlaną strukturę (gałęzie i korzenie),
ponieważ przenosi związki z góry w dół i z dołu w górę,
Ziemia i Niebo, Zwierzęta, Bogowie i Śmiertelni zostają odesłani
do siebie, spotykają się w sobie nawzajem, będąc w drodze do
siebie, dzięki czemu stają się tym, czym są. […]
To,
co rośnie, potrzebuje życiowej przestrzeni (Lebensraum).
Chociaż zajmowana przestrzeń się zwiększa, tzn. niezajęta
przestrzeń się kurczy, rośnięcie jest ruchem bez zmiany miejsca.
Przestrzeń – jak wiadomo – to nie to samo co miejsce. Jeśli –
jak mówił Yi-Fu Tuan – przestrzeń związana jest z wolnością i
swobodą poruszania się, a miejsce oznacza bycie tu-oto, to
rośnięcie jest przemianą przestrzeni w miejsce, jest tworzeniem
miejsca kosztem przestrzeni, umiejscawianiem przestrzeni.
Drzewo porusza się nie w przestrzeni, lecz w miejscu, tzn. stoi.
Jest to „ruch w spoczynku”, który w wielu tradycjach uznawany
był za właściwy dla stanu oświecenia. Ruch ten odsyła do tego,
co się nazywa źródłem. […]
Dzieje
zachodniej kultury można ująć jako historię spotkań człowieka z
Drzewem albo też jako sumę Wydarzeń Dendrycznych. Najważniejsze
wydarzenia prehistorii i historii człowieka związane są z
drzewami. Historia człowieka to historia drzew.
Niekiedy
zaczynamy pewną opowieść, mówiąc: „drzewiej…”. Drzewiej
znaczy dawniej…
Początek
historii naturalnej człowieka sięga czasów, w których jego
zwierzęcy przodkowie żyli na drzewach. Od czasów Darwina
powszechne stało się przekonanie wyrażane w popularnym
powiedzeniu, że człowiek stał się człowiekiem (homo),
gdy zszedł z drzewa i stanął na ziemi (humus).
Ani więc został rzucony, ani upadł, lecz zszedł. Najnowsze
odkrycia antropologiczne pokazują, że kilka milionów lata temu
przodkowie człowieka (Ardipithecus
ramidus)
żyli jeszcze na drzewach. Opuszczali je od czasu do czasu, ratując
się ucieczką przed silniejszymi przodkami dzisiejszych szympansów.
Z czasem życie naziemne okazało się dla przodków człowieka
ewolucyjnie korzystne. Minęło jednak kilka milionów lat, zanim
człowiek zaczął uprawiać ziemię (około 10000 lat p.n.e.), na
której niegdyś zrobił pierwsze kroki. Uprawiać ziemię, hodować
zwierzęta i rośliny, zamieszkiwać, czcić i szanować – to
znaczenie łacińskiego colo,
-ere,
od którego pochodzi słowo cultura.
[…]
Mitem
założycielskim kultury europejskiej jest judaistyczna opowieść o
stworzeniu świata i człowieka oraz o jego upadku za sprawą
zjedzenia owocu z Drzewa Poznania Dobra i Zła. W raju znajdowało
się także inne drzewo – Drzewo Życia, na straży którego – po
tym, jak pierwsi ludzie złamali zakaz jedzenia owoców z Drzewa
Poznania – Bóg postawił cherubina i ognisty wirujący miecz.
Wspomnienie Drzewa Życia powraca w dziejach zbawienia jeszcze nie
raz i to w najważniejszych jego momentach. Po pierwsze, w formie
krzyża, który, choć kojarzony z męczeńską śmiercią Chrystusa,
dzięki jego zmartwychwstaniu, stał się drzewem zwycięstwa życia
nad śmiercią, drzewem zbawienia. Dlatego w ikonografii i teologii
pojawia się od czasów św. Bonawentury i jego Lignum
vitae
obraz kwitnącego krzyża. Najważniejszy symbol chrześcijaństwa –
krzyż – rozumiany jest zatem jako Drzewo Życia. Po drugie, w
apokalipsie św. Jana mowa jest o „drzewie życia, rodzącym
dwanaście owoców – wydającym swój owoc każdego miesiąca – a
liście drzewa [służą] do leczenia narodów” (Ap 22, 2). A zatem
początek i koniec dziejów zbawienia związany jest z obecnością
Drzewa. Już samo przybycie Mesjasza opisane zostało za pomocą
motywu drzewa. W księdze Izajasza mówi się: „I wyrośnie różdżka
z pnia Jessego, wypuści odrośl z jego korzeni” (Iz 11, 1), co
obrazowo przedstawiane było jako drzewo genealogiczne Chrystusa,
którego poszczególne gałęzie zakwitały wizerunkami królów
żydowskich i innych jego przodków.
W
tradycji kabalistycznej mowa jest o Drzewie Życia złożonym z
dziesięciu lub jedenastu Sefirów – emanacji Bożego Światła –
które spięte są dwudziestoma dwoma ścieżkami, odpowiadającymi
dwudziestu dwóm literom hebrajskiego alfabetu. W mistyce żydowskiej
interpretuje się je jako siły stwórcze świata. To powiązanie
języka z drzewem powróci w lingwistyce strukturalnej Chomskiego, w
której mowa jest o drzewach składniowych. […]
W
Nowym Testamencie najbardziej przejmująca jest scena z ogrodu
nazywanego Getsemani, która rozgrywa się tuż przed wydaniem
Chrystusa (Mt
26, 36-48;
Łk
22, 42). Jest to symboliczny początek jego męki, która kończy się
Golgotą. Chrystus przybywa do ogrodu wraz z uczniami, których
zostawia pod drzewami, a sam udaje się w odosobnienie modlić się.
Przeżywa chwile zwątpienia, rozpaczy i trwogi, podczas których
spływa zeń gęsty pot przypominający krew. Gdy wraca apostołowie
śpią. Budzi ich, wzywa do czujności, odchodzi, po czym na nowo
zasypiają i tak raz jeszcze. Wreszcie Chrystus wychodzi na spotkanie
z Judaszem. Historia ta interpretowana jest jako potwierdzenie
człowieczej natury Chrystusa, jako początek realizacji zbawczego
planu Boga, w którym poświęca on swojego syna za grzechy
człowieka.
Podczas
gdy
średniowieczna
Europa żyła w cieniu ewangelicznych drzew, czekając na ponowne
przyjście Chrystusa, u progu nowożytności wzmaga się pokusa
zdobycia jasnej i pewnej wiedzy, która znów przywołuje symbolikę
drzewa. Wszyscy znamy legendę o jabłku Newtona, jednak co innego
jest teraz warte wspomnienia. W znanym liście do Picota Kartezjusz
porównuje filozofię do drzewa, którego korzeniami jest metafizyka,
pniem – fizyka, a gałęziami – wszystkie inne nauki. Tym samym
Kartezjusz – mimo swego rewolucyjnego nastawienia – kontynuuje
dobrze ugruntowaną tradycję, która sięga początków naszej ery i
związana jest z myślą Porfiriusza [25]. Jego Wprowadzenie
(Isagoge),
będące komentarzem do Kategorii
Arystotelesa,
wprowadza
dychotomiczny schemat, który ma odzwierciedlać strukturę bytu i
poznania. Myślenie na kształt drzewa występuje już w Sofiście
Platona,
jednak dopiero wraz z dziełem Porfiriusza, a właściwie jego
przekładem na łacinę autorstwa Boecjusza, ów sposób myślenia
staje się miarodajny dla wszelkiej przyszłej nauki. Wedle
Porfiriusza byt i odzwierciedlające go poznanie składa się z
rodzajów i gatunków, które układają się w dendrologiczny system
[18, 46]. Ochrzczony tysiąc lat później jako arbor
porphyriana
i rozwinięty w XIII wieku przez Piotra Hiszpana i Rajmuda Lulla,
stanie się on podstawą wszelkich późniejszych systematyk,
taksonomii i rachunków. Od Lulla pochodzi średniowieczna
encyklopedia, opublikowana po raz pierwszy w języku hiszpańskim
około roku 1295-1296 pod znamiennym tytułem L'arbre
de ciència.
W pracy tej, która stanie się wzorcowa dla późniejszych
encyklopedystów, przedstawia Lull całość wiedzy za pomocą
szesnastu drzew, z których każde składa się z sześciu części:
korzenia, pnia, konarów, gałęzi, liści, kwiatów i owoców.
Drzewa te tworzą tzw. alfabet sztuk [4]. Szczególnie istotny jest
wpływ Lulla na Leibniza oraz rozwój dziewiętnastowiecznej logiki
matematycznej. Nie bez związku z pracami Lulla pozostają schematy
stosowane obecnie w matematyce, informatyce, zarządzaniu,
lingwistyce, genetyce i kognitywistyce, które z upodobaniem sięgają
do kategorii drzewa (drzewa binarne, czwórkowe, drzewa AVL, BSP,
BVH, drzewa hash, splay, B-, R-drzewa, drzewa decyzyjne, dendryty
itp.). Jeśli uprzytomnimy sobie, że wspomniane systemy dendryczne
reprezentowane przez poszczególne nauki stanowią wspólną podstawę
dzisiejszych wysoko rozwiniętych technologii, które bez reszty
opanowały nie tylko nasze myślenie, działanie i czucie, ale także
świat przedmiotowy, to można powiedzieć, że mitologiczny obraz
świata jako drzewa nie tylko nie został dziś wyparty, ale uległ
naukowo-technologicznej radykalizacji (radix).
[…]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz